top of page

Odnaleziono zamek Diabła Łańcuckiego

Lokowany kilkanaście kilometrów na wschód od Rzeszowa Łańcut, co roku przywabia tysiące melomanów wspaniałym Muzycznym Festiwalem w Łańcucie, a setki tysięcy turystów zwiedza Muzeum – Zamek, pięknie utrzymaną magnacką rezydencję Lubomirskich i Potockich. Zaś tylko nieliczni wiedzą, że miasto to skrywa również inne, starsze, często bardzo ponure tajemnice

Najbardziej mroczne czasy Łańcuta zaczęły się dopiero w 1586 roku, gdy przeszedł w ręce Stanisława Stadnickiego zwanego „Diabłem Łańcuckim”. Ten największy awanturnik Rzeczypospolitej, sławny warchoł i arcyłotr urodził się ok. 1551 r. w Nowym Żmigrodzie lub Dubiecku. Początkowo walczył w wojskach korony polskiej jako rotmistrz i zasłużył się w wyprawach Stefana Batorego na Gdański i Moskwę. Potem, urażony, że jego usługi nie zostały odpowiednio docenione, wyjechał na Węgry i wstąpił do armii austriackiej walcząc w jej szeregach nawet z rodakami.

Potyczki diabła i starosty

W 1586 r. przejął za długi od Anny Sienińskiej miasto Łańcut i tocząc wojny ze wszystkimi sąsiadami, doprowadził je do całkowitej ruiny. Najbardziej znane są dzieje jego długotrwałych potyczek ze starostą leżajskim Łukaszem Opalińskim. W 1608 r. Stadnicki poczuł się tak pewnie, że wydał bitwę w polu temu przeciwnikowi. Po jej przegraniu sromotnie uciekł z pola walki, a wojska Opalińskiego z marszu zdobyły niebroniony zamek, zrabowały skarby, a budowlę wraz ze zwierzętami spaliły. Stadnicki nie był jednak długo dłużny Opalińskiemu i w odwecie zdobył i zniszczył jego rezydencję wraz z miastem Leżajsk. Ostatecznie jednak zginął 14 sierpnia 1610 r. pod Tarnawcem, w odwrocie po kolejnej bitwie z Opalińskim, a jego odciętą głowę zatknięto na drzewcu w Lublinie.

Zapomniany diabeł

Po śmierci pozostał

ości jego majątku, w tym Łańcut wraz z zamkiem, przypadły dzieciom. W 1626 r. jego syn, również Stanisław zwany „Diablątkiem” przekazał je za długi Stanisławowi Lubomirskiemu. Resztki tej budowli zostały zrównane z ziemią przez najazd Rakoczego w 1657 r. podczas Potopu szwedzkiego. Lubomirski, który podźwignął miasto, swoją słynną, istniejącą do dziś rezydencję urządził w innym miejscu. Teren zaś, na którym stał stary zamek przekazał na własność kościoła. Tamtejszy grunt zniwelowano, a resztki murów rozebrano na rozbudowę budynków plebanii. Zamek na kilkaset lat został zapomniany i pozostały po nim tylko legendy o podziemiach pełnych zrabowanego przez „Diabła” złota oraz o jękach nieszczęśników uwięzionych i torturowanych przez tego łotra w lochach.

Archeologiczne odkrycie

Aż do tego lata... W Łańcucie, na wzgórzu plebańskim, obok budynku plebanii kościoła farnego, przy okazji budowy ośrodka Caritasu dla seniorów podczas prac ziemnych w piwnicy, spod łyżki koparki zaczęły nagle lecieć kafle, a kilkadziesiąt centymetrów pod ziemią robotnicy znaleźli dziwne kamienie. Powiadomieni o znalezisku konserwatorzy z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków zlecili odpowiednie badania i do pracy wzięli się archeolodzy. – W wykopie znalezźliśmy około 30 dobrze zachowanych kafli, najciekawszy z nich, z początku XVI wieku przedstawia postać błazna pod arkadą, rzadko spotykany motyw. Interesujący jest też kafel z aniołem tarczownikiem i zielony z piękną rozetą – mówi archeolog Anna Okoniewska, pracująca przy wykopaliskach. - Jest to niezwykle ważne znalezisko dla historii regionu i całego kraju. Na zamku tym bywał nie tylko „Diabeł” Stadnicki, ale też król Polski Władysław Jagiełło, wielki książę litewski Witold czy cesarz Zygmunt Luksemburski. Do dzisiejszego dnia nie zachowały się jednak żadne szkice czy opisy tej budowli.

Królowa z Łańcuta

- Podczas przeprowadzanych wykopalisk odnaleźliśmy pozostałości z trzech faz jej użytkowania – mówi Mirosław Mazurek, archeolog kierujący pracami na wzgórzu plebańskim. Stary zamek w Łańcucie nie był, bowiem dziełem wyłącznie Stanisława Stadnickiego, w niższych warstwach wykopalisk odkryto fragmenty jeszcze starszych budowli, z którymi wiążą się równie interesujące historie. Na samym dnie wykopu zachowały się pozostałości po drewnianych belkach z zamku pierwszego właściciela Łańcuta, Ottona z Pilczy herbu Topór. Według zapisków, pod koniec XIV wieku wzniósł on drewniany zamek, który po jego śmierci odziedziczyła córka Elżbieta Granowska (po trzecim mężu). W 1417 r. w Sanoku wyszła ona po raz czwarty za mąż za króla Polski Władysława Jagiełłę i została koronowana na Wawelu na królową Polski. Niestety, odbyło się to wbrew woli szlachty, która lżyła nową monarchinię i w licznych paszkwilach porównywała ją do wyniszczonej połogami chytrej i kłamliwej maciory. Elżbieta nie wytrzymała psychicznie powszechnego potępienia i trzy lata później zmarła. Jagiełło wielokrotnie przebywał w tym czasie na łańcuckim zamku, a już w 1409 r., na rok przed bitwą pod Grunwaldem, spotykał się tam z wielkim księciem litewskim Witoldem, planując wojnę z Zakonem Krzyżackim. Musiała to być wtedy spora posiadłość, skoro w 1427 r. gościł w niej również cesarz Zygmunt Luksemburski.

Zostawił zamek murowany

– Co prawda nie znaleźliśmy dużej ilości przedmiotów metalowych, lecz jeden – moneta, jest szczególnie interesująca. Jest to trzeciak z przełomu XIV i XV wieku bity przez Władysława Jagiełłę, co pozwala nam jeszcze lepiej datować znaleziska – mówi Tadeusz Musiał ze Stowarzyszenia Historyczno-Eksploracyjnego Galicja, uczestniczący w wykopaliskach. W następnych latach zamek był w posiadaniu rodziny Pileckich herbu Leliwa, potomków Wincentego Granowskiego z Elżbietą, późniejszą żoną Jagiełły, którzy zmienili swoje nazwisko z Granowskich na Pileckich. Rozbudowali oni zamek i zmienili jego konstrukcję na murowaną. Nie ma na to wprawdzie bezpośrednich dowodów, lecz istnieją zapiski, że pod koniec XV wieku Stanisław Pilecki zwany Ocicem ufundował w Łańcucie murowane budowle: kościół farny, klasztor Dominikanów i szpital św. Ducha, oraz że w XVI wieku mury miejskie, baszty i lochy były murowane. Logika więc wskazuje, że zamek, jako najlepiej w tamtych czasach ufortyfikowany obiekt, też musiał być murowany. W wykopaliskach pozostałością po nim są trzy kamienne filary. Jednak w XVI wieku ze względu na liczne najazdy, których dokonywali Tatarzy, Węgrzy i Wołosi zarówno zamek, jak i sam Łańcut, mocno podupadł. Lecz najgorsze, wraz z „Diabłem”, miało dopiero nadejść...

bottom of page