top of page

Legenda polskiego fortepianu - Adam Harasiewicz

Miasto znad Wisłoka ma dla artysty szczególne znaczenie, bo to w nim „wszystko się rozpoczęło."

Fot. - Narodowy Instytut Fryderyka Chopina


Urodził się 1 lipca 1932 roku w Chodzieży, małym mieście znajdującym się obecnie w województwie Wielkopolskim. Przygodę z fortepianem rozpoczął w wieku 10 lat, kiedy otrzymawszy skrzypce od swojego ojca, wbrew jego woli postanowił, że pójdzie w ślady siostry i zostanie pianistą. Niedługo później dołączył do Instytutu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Rzeszowie. Pierwsze szlify muzyczne odbywał pod czujnym okiem mentorów Kazimierza Mirskiego i Janiny Stojałowskiej. Już wówczas wykazywał się ponadprzeciętnym talentem, poetyckością i inteligencją twórczą, która niezwykle szybko zaprowadziła go do pierwszych regionalnych sukcesów. W wieku 15 lat został zdobywcą I Nagrody w Konkursie Młodych Talentów w Rzeszowie. Wydarzanie to pozwoliło mu zyskać szerszy rozgłos, a w dalszej perspektywie, dało podwaliny do rozkwitu kariery na szczeblu krajowym.

Urodzony by grać

W 1950 roku, muzyk rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie w klasie fortepianu pod opieką wybitnego polskiego pianisty Zbigniewa Drzewieckiego. Empatia oraz umiejętności wychowawcze pedagoga, zaowocowały szybkim rozwojem Harasiewicza, który po 5 latach uzyskał dyplom z wyróżnieniem. Rok 1955 był dla niego przełomowy nie tylko za sprawą wykształcenia. Zdobył on wówczas I nagrodę w V Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina. Zważywszy na rangę wyróżnienia był to ogromny sukces, pełen prestiżu i medialnego szumu. Harasiewicz pokonując 76 pianistów z całego świata zyskał uznanie w Azji, Ameryce Południowej oraz Europie.

-W pierwszy dzień, w którym grałem była bardzo piękna pogoda. Pamiętam niebieskie flagi przed filharmonią i to jak dotknąłem naszej flagi, biało-czerwonej na zabobonne szczęście. W głowie mam również świetną atmosferę oraz moich młodych kolegów Ashkenazy'ego, Czajkowskiego i naturalnie Fu Conga - wspominał po latach swój pierwszy sukces.

Nadał nowy dźwięk Chopinowi

Dwa lata po wygraniu Konkursu Chopinowskiego, otrzymał prestiżowy Medal Fundacji Harriet Cohen w Londynie za dorobek muzyczny i wkład w rozwój kultury pianistycznej. W tamtym okresie, mniejszych i większych wyróżnień na jego koncie znalazło się dużo więcej. W 1958 roku uczestniczył w recitalu podczas uroczystego koncertu z okazji Wystawy Światowej w Brukseli, a niedługo później w 1960 roku odznaczono go Złotym Medalem Fundacji im. Ignacego Jana Paderewskiego w Nowym Jorku. Wydarzenie to zbiegło się równocześnie z zainaugurowaniem Roku Chopinowskiego w 150. rocznicę urodzin polskiego pianisty. Z biegiem miesięcy, Harasiewicz stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych kompozytorów świata, uwodzących szlachetnością swych dźwięków, oryginalnością twórczości oraz ogromną dojrzałością. Schyłek lat pięćdziesiątych i początek lat sześćdziesiątych był okresem jego intensywnej współpracy z innymi dyrygentami światowej klasy. Dzięki odbywanym tournée szlifował swój warsztat muzyczny i poznawał nowe kultury oraz obyczaje.

W latach 1958 – 1974 kompozytor zajmował się własną interpretacją twórczości Fryderyka Chopina. Dla wytwórni fonograficznej Philips nagrał większość dzieł słynnego pianisty, które następnie zostały opublikowane na 14 płytach. Muzyka Harasiewicza, jak żadna inna, oddawała nastrój kompozycji chopinowskich, a przy tym ubierała je w tonacje melodii podniosłych i romantycznych. Instrumentalista potrafił nadać odpowiedni rytm sekwencjom lirycznym, w taki sposób, aby zachowana została wiarygodność i autentyzm Chopina. Słuchacze z całego świata byli zachwyceni jego lekkością oraz łatwością grania, która dla wielu innych kompozytorów stanowiła niedościgniony ideał. Muzyka Harasiewicza miała odpowiedni temperament i elegancję, co pozwoliło jej zdobyć artystyczną nieśmiertelność. - Chopin nie znosi przesady. W niczym. Nie lubi za dużych przyśpieszeń ani zwolnień, ale jednocześnie w jego muzyce kluczowa jest sprawa zmiennego tempa - rubato. Jak przychodzi temat Ballady f-moll, trzeba dać odpowiednie tempo, żeby się włączyć w trans opowieści - wyjaśnia jakiś czas temu w rozmowie z Gazetą Wyborczą.

Sam ocenia innych

Harasiewicz od lat jest jurorem wielu międzynarodowych konkursów pianistycznych. Niezwykle istotne w jego pracy jest doświadczenie, zdobyte w czasie ostatnich dekad kariery. Jak sam przyznaje, podczas oceniania innych kieruje się przede wszystkim predyspozycjami. - Na talent składa się cały szereg elementów, mianowicie odpowiedni dźwięk chopinowski, prostota w wyrażaniu muzyki, wrażliwość i technika, o której nie szczególnie się mówi - tłumaczy instrumentalista.

Jako muzyczny arbiter najdobitniej dał się zapamiętać z ostatnich 5 Konkursów Chopinowskich. Po raz pierwszy jurorem został w 1995 roku, w słynnym turnieju, który nie wyłonił zwycięscy. Przyszłych kompozytorów oceniał również podczas Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Ferruccio Busoniego w 1984 roku, a także w 2014 podczas Międzynarodowego Konkursu Młodych Pianistów „Arthur Rubinstein in memoriam". -Każdy juror jest trochę subiektywny, gdyż każdy ocenia swoim punktem widzenia. Jeśli chodzi o produkcje chopinowskie to należy je oceniać emocjonalnie - wyjaśniał Harasiewicz.

Pianista w wielu krajach świata prowadził lekcje i kursy odpowiedniej interpretacji dzieł Chopina. Zajęcia odbywał m.in. w Japonii, Francji, Austrii, Włoszech oraz Niemczech. Obecnie konsultacje z zakresu gry na fortepianie prowadzi w Salzburgu, mieście będącym równocześnie jego domem.

fot. Narodowy Instytut Fryderyka Chopina - Adam Harasiewicz (laureat I nagrody) przemawia w imieniu uczestników podczas rozdania nagród V Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina


Przyjaciel Rzeszowa

W życiu Harasiewicza zawsze na pierwszym miejscy była muzyka. Dzięki niej rozpoczął swoją karierę, aby następnie zdobyć odpowiednią pozycję i ostatecznie ofiarować jej wszystko, co ona ofiarowała jemu. Jak sam kilkukrotnie przyznawał, grane melodie pozwalały mu czuć się inaczej niż zwykle, a szczególnie doświadczał tego w okresie młodości, kiedy zachwycał się banalnością muzyki i wydobywaniem niepowtarzalnych dźwięków. Dużą rolę w ukształtowaniu jego dorosłej postawy miało dzieciństwo, również to spędzone w Rzeszowie, w czasie którego dojrzewała w nim pasja do fortepianu.

-Moim pierwszym wspomnieniem jest radio. Gdy grała z niego jakaś muzyka to bardzo mi się to podobało. Obiegałem wtedy ochoczo stół i byłem niezwykle zachwycony - mówił w telewizji publicznej pianista. Muzyka była dla niego wszystkim, lecz jak kiedyś zaznaczył, w najważniejszym okresie budowania swojej kariery zdarzało się mu być leniwym. - Chyba ćwiczyłem za mało. Ale to sprawa indywidualna - mówił.

Pomimo, że obecnie mieszka w Salzburgu, to niekiedy zdarza mu się odwiedzić Rzeszów i okolice. Miasto znad Wisłoka ma dla niego szczególne znaczenie, bo to w nim „wszystko się rozpoczęło." W 2002 roku w Filharmonii Rzeszowskiej dał koncert najpopularniejszych polonezów i mazurków chopinowskich, a trzy lata później zjawił się w niej ponownie, tym razem jako zaproszony gość. We wrześniu 2008 roku jako absolwent I Liceum Ogólnokształcącego zaszczycił swoją obecnością całą społeczność szkolną, zwieńczając swój przyjazd recitalem fortepianowym. Dziś jako honorowy obywatel miasta z sentymentem wraca do czasów swojej młodości, wspominając pierwszy duży sukces, będący drabiną do dalszej kariery. - W Rzeszowie odbył się konkurs młodych talentów, który wygrałem. Mój przyjaciel Wojciech Kilar, późniejszy kompozytor zdobył wtedy drugą nagrodę - mówił pianista.

Obecnie Adam Harasiewicz skończył 84 lata i mimo upływu czasu jego miłość do fortepianu wcale nie zmalała. Jego historia jest niepodważalnym świadectwem tego, jak uczucie do muzyki może doprowadzić człowieka do ogromnego sukcesu zawodowego i osobistego.

bottom of page