top of page

Psychologiczny prezent

  • Dr Marcin Florkowski, psycholog
  • 22 gru 2016
  • 4 minut(y) czytania

Często wręczamy innym ludziom prezenty na przykład z okazji świąt. Takie gesty uruchamiają w naszej psychice pewne mechanizmy, z których często nie zdajemy sobie sprawy i które łatwo wykorzystać, aby nami manipulować…

Większość z nas lubi otrzymywać prezenty. W końcu to przyjemna rzecz – nie tylko dostajemy coś za nic, ale w dodatku mamy dowód, że ktoś o nas myślał, że nas lubi, dba, troszczy się itp. A to szalenie ważne w ludzkim życiu, i przyjemne. Można powiedzieć, że prezent to taki komunikat: „Lubię cię, jesteś dla mnie kimś ważnym”.

Ponieważ większość ludzi reaguje na otrzymanie prezentu radością i wdzięcznością, to moglibyśmy tę wiedzę wykorzystać do stworzenia prostej reguły wpływania na innych:

„Chcesz, aby ktoś cię polubił, to mu coś daj, a w zamian obdarzy cię sympatią.”

Eksperymenty pokazują, że reguła ta sprawdza się w większości przypadków (niestety nie we wszystkich, jak się zaraz okaże). Wygląda też na to, że im bardziej prezent cenny, tym silniejszą wywołuje skłonność do odwzajemnienia się sympatią.

Ta reguła nie ogranicza się jednak tylko do wręczania prezentów pod choinkę, czy na urodziny. Rozciąga się ona także na wszystkie inne „dobre uczynki” – podobne efekty wywołuje oddawanie innym ludziom przysług, pożyczanie pieniędzy lub udostępnianie dóbr (np. pożyczenie samochodu), a także podarunki niematerialne. Nawet jeślibyśmy obdarowali kogoś czymś bardzo symbolicznym – np. uśmiechem, życzliwym skinieniem głowy, komplementem itp., to większość ludzi przyjmie to z przyjemnością i zrewanżuje się sympatią.

We wszystkich tych sytuacjach sprawdza się więc zasada, mówiąca, że jeśli zrobisz coś dla innej osoby, ona z reguły bardziej cię polubi. I jak każda reguła, ta również posiada swoje wyjątki.

Kiedy prezent kłuje

Większość z nas jest w zdrowy sposób uspołeczniona, nie należymy do socjopatów, więc zdajemy sobie sprawę z tego, że gdy inni robią coś dla nas, to zobowiązuje nas do zrobienia też czegoś dla nich. I dlatego prezent może czasem sprawić więcej przykrości niż przyjemności – tak się dzieje, gdy nie możemy lub nie chcemy się odwdzięczyć za czyjś gest.

Na przykład, jeśli do kobiety zaleca się mężczyzna, z którym ona naprawdę nie chce się zbliżać, to kosztowny prezent z jego strony będzie dla niej przykry. Taki prezent, bowiem zobowiązuje, a ona wcale nie chce mieć zobowiązań wobec niego.

Podobnie nieprzyjemny efekt wywołają prezenty bardzo złej jakości, albo zupełnie niedobrane, dlatego, że gdy dostajemy coś tandetnego, oznacza to często, że komuś po prostu na nas nie zależy, daje prezent „bo musi”, a więc nas ani nie ceni ani nie lubi, a może nawet nie szanuje. Takie prezenty przynoszą skutek odwrotny od zamierzonego.

Daję więc lubię

Regułę „zrób coś dla kogoś, a zyskasz jego wdzięczność i sympatię” większość z nas dobrze zna. Nawet, jeśli nie czytaliśmy o niej nigdzie, intuicyjnie wyczuwamy, że ma sens. Większość z nas nie wie jednak o innym, pokrewnym zjawisku, wobec którego ludzka intuicja jest najczęściej ślepa. (ramka)

Wyobraźmy sobie eksperyment, w którym uczestniczyć będą dwie obce osoby, nazwijmy je dla wygody Janek i Tomek. Ich zadaniem jest porozmawianie ze sobą przez parę minut lub rozwiązanie jakiegoś problemu. I wyobraźmy sobie, że sytuacja jest tak zaaranżowana, że w pewnym momencie Janek ma okazję jakoś się Tomkowi przysłużyć, pomóc mu lub coś mu dać. Okazuje się, że w znakomitej większości przypadków Janek decyduje się pomóc drugiej osobie (co ładnie świadczy o naszej naturze).

Gdybyśmy po takim eksperymencie zmierzyli wzajemne uczucia jego uczestników, odkryjemy, że Tomek jest wdzięczny Jankowi i bardziej go lubi. Do tej pory wszystko działa zgodnie z naszymi przewidywaniami.

Okazuje się jednak, że o wiele silniejszy „efekt lubienia” wystąpi u Janka niż u Tomka! Tego wzrostu sympatii nie zaobserwujemy w ogóle, gdyby Janek nie skorzystał z okazji przysłużenia się Tomkowi lub w ogóle takiej okazji nie miał. To dziwne, wygląda bowiem na to, że nie dość, że Janek coś poświęcił dla Tomka, to jeszcze na dodatek zaczął go od tej pory bardziej lubić!

Ten efekt jest silny, występuje prawie zawsze, gdy coś dla kogoś zrobimy, a w dodatku Janek w ogóle nie zdaje sobie sprawy z przyczyn swojego wzrostu sympatii.

Manipulacja prezentem

I dlatego moglibyśmy tutaj pokusić się na stworzenie bardzo interesującej techniki manipulacji. Brzmiałaby ona tak: „Jeśli chcesz, aby ktoś cię polubił, to zamiast dawać coś tej osobie, postaraj się aby to ona coś tobie dała, poświęciła się jakoś dla ciebie lub się przysłużyła. Jeśli tak uczyni, to na dodatek obdarzy cię sympatią.”

Ta technika jest bardzo skuteczna, dlatego, że gdy poświęcamy się dla innych ludzi, to tak jakbyśmy coś w nich zainwestowali, więc stają się oni dla nas cenniejsi. Już Jezus o tym wiedział, mówiąc: „Gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” (Ewangelia Mateusza).

Wszystko na głowie

Ktoś mógłby teraz powiedzieć: „W tej psychologii, to wszystko postawione jest na głowie. Przecież najpierw kogoś kochamy cenimy lub lubimy i z tego powodu jesteśmy skłonni poświęcić coś dla tej osoby, a nie odwrotnie! Im bardziej nam na kimś zależy, albo jest nam droższy, tym droższe, bardziej cenne wartości jesteśmy skłonni dla tej osoby poświęcić.”

Tak, to jest prawda, gdy kogoś bardzo lubimy, to jesteśmy skłonni robić dla tej osoby więcej. Odwrotna zależność jednak również istnieje. A ponieważ ludzie wiedzą, że „gdy coś dla kogoś robię, to znaczy, że tą osobę lubię”, to technika manipulacji, o której mówimy sprawdza się. W dodatku jest też i tak, że im cenniejszą rzecz dla kogoś poświęcimy, tym wyraźniejszy jest wzrost naszej sympatii. Oczywiście „cenność” rzeczy niekoniecznie oznacza cenę samego przedmiotu. Znowu sprawdza się tu mądrość biblijna – opowieść o wdowim groszu opisana w ewangelii św. Łukasza:

„Gdy stali w świątyni, Jezus zwrócił uwagę na bogatych ludzi wrzucających pieniądze do skarbony świątynnej. Zauważył też pewną biedną wdowę, która wrzuciła tylko dwie małe monety.

– Posłuchajcie! – rzekł Jezus. – Ta biedna wdowa dała więcej niż wszyscy bogacze razem wzięci! Oni wrzucili bowiem to, co im zbywało, co mieli w nadmiarze, ona zaś oddała wszystko, co miała na życie.”

Dziecko, które starało się narysować dla rodzica jak najładniejszą laurkę musi go naprawdę kochać – wnioskujemy. Chłopak, który kupuje dziewczynie prezent za pieniądze, które musiał sam zarobić, daje jej więcej, niż gdy te pieniądze lekką ręką otrzymał od rodziców.

Trudny partner

Znajdzie się tu miejsce dla odrobiny demoniczności. Jeśli bowiem poświęcenie się dla kogoś wpływa na to, że zaczynamy bardziej tę osobę cenić, to… jak powiedział Andrzej Wajda o jednym ze swoich filmów: „Najbardziej kochamy dzieci najtrudniejsze”.

Trudne dziecko wymaga od dobrych rodziców więcej pracy i wysiłku wychowawczego niż dziecko, które nie sprawia żadnych problemów, nie choruje itp. Trudny partner czy partnerka wymaga więcej poświęceń. Gdy na drodze miłości stają jakieś przeszkody, a my postanawiamy je pokonywać, często uruchamiamy wtedy mechanizm, o którym mówiliśmy: „Cenisz wyżej to, dla czego się poświęcasz”.

Jak powiedział kiedyś mądry człowiek: „Rozłąka jest dla miłości jak wiatr – mały ogień gasi, a wielki roznieca”.

Comments


bottom of page