top of page

Co odkryto w rezydencji Potockich?

  • Agata Flak
  • 2 gru 2016
  • 5 minut(y) czytania

Zamek w Łańcucie to miejsce do dziś skrywające wiele sekretów. Rąbek tajemnicy uchyliły przeprowadzone w nim remonty i prace konserwatorskie

Elegancko ubrani dżentelmeni i damy w bogato zdobionych sukniach rozmawiają o sztuce, kulturze oraz bieżącej sytuacji w kraju. Hrabia Jan Potocki zdradza gościom najnowszy pomysł na kolejny dramat, bo wcześniejsze jego sztuki teatralne odniosły duży sukces.


Tak mogły wyglądać wieczory w Sali Balowej, w której wiele lat temu znajdowało się jedno z centrów spotkań towarzyskich. Tutaj nie tylko tańczono, ale także spotykano się, aby porozmawiać oraz zagrać w karty czy w szachy. Dziś, z myślą o powrocie do czasów świetności zamku, w Łańcucie robi się wszystko, by odtworzyć tę niepowtarzalną atmosferę czasów międzywojennych.

Z biegiem czasu, wnętrza, szczególnie te na drugim piętrze „postarzały się”. Od ścian zaczął miejscami odchodzić tynk i tapety, upływ czasu widać było także na zabytkowych malowidłach, gdyż ostatnie, prowadzone na szeroką skalę renowacje rozpoczęte w latach 40-tych, zakończono w latach 50-tych XX wieku.

Wiekowy zamek doczekał się remontu

Prace remontowe dachu nad 4 skrzydłami zamku były więc bardzo potrzebne ze względu na ich zły stan techniczny. W przeciągu dwóch lat udało się odnowić kilka reprezentacyjnych wnętrz pierwszego piętra i kilkadziesiąt z drugiego, nie udostępnianego wcześniej zwiedzającym. – Prace dotyczyły całego wystroju: od sufitów poprzez ściany – nieraz wyłożone drogocennymi tkaninami i boazeriami - kończąc na drewnianych podłogach. Udało nam się także przeprowadzić prace renowacyjne 140 zabytkowych mebli, często o unikatowej konstrukcji, a także konserwację 65 lamp i żyrandoli. Dzięki temu zamkowe wnętrza lśnią teraz swoim dawnym pięknem - mówi Wit Karol Wojtowicz, dyrektor Muzeum-Zamku w Łańcucie.

W ramach projektu zdigitalizowano kolekcję naczyń kuchennych i toaletowych oraz wnętrza drugiego piętra, po których już dziś można spacerować w przestrzeni wirtualnej. Zakupiono również niezbędne w muzeach urządzenia do nawilżania i osuszania oraz specjalne regały i szafy na eksponaty muzealne. Niezwykle ważny był remont całego dachu oraz modernizacja instalacji elektrycznej.



Sala Balowa

Z głównego holu schodami w górę kierujemy się do największego i najbardziej reprezentacyjnego wnętrza w całej rezydencji – Sali Balowej. To właśnie w tym miejscu co roku odbywa się Muzyczny Festiwal w Łańcucie, znany nie tylko w kraju, ale i za granicą. To wnętrze olśniewa... W górze ukazuje się niebiański sufit, z którego zwisają kryształowe żyrandole sprowadzone z samego Wiednia. – Zostały wyczyszczone, uzupełniono brakujące kryształy – mówi z dumą dyrektor zamku. - Teraz, gdy na nie patrzę, z podziwem mówię: „te same, a nie takie same”… A kiedy porównuje je z tymi nie oczyszczonymi z Wielkiej Jadalni, to stwierdzam... że możliwie jak najszybciej należy przeprowadzić także i ich konserwację, gdyż za duży jest teraz kontrast pomiędzy nimi – śmieje się Wojtowicz.

Bezpośrednio z Salą Balową sąsiaduje Sala Teatralna. Zamkowy teatrzyk pamięta czasy odbywających się tutaj koncertów, podczas których muzykowali domownicy i goście. Przystajemy na chwilkę, podziwiamy… i ruszamy dalej.

Ptaki Feng i nagi Henryczek



Idąc z Teatru do Salonu Kolumnowego przechodzimy przez Galerię Rzeźb. Powstała ona w latach 90-tych XVIII w. na polecenie księżnej Izabeli Lubomirskiej. – Dzięki iluzjonistycznej polichromii pokrywającej sufit i ściany, wnętrze to ma charakter romantycznej ruiny – opowiada Bożena Knotz-Beda, manadżer projektu.

Mijamy sarkofag rzymski (w XIX w. panowała moda na wykopaliska archeologiczne, które potem wmurowywano w ściany) i wchodzimy do kolejnego pomieszczenia. - To jest nasz Salon Kolumnowy – wprowadza nas dyrektor zamku do wnętrza, w którym centralnie przed oknem widnieje rzeźba nagiego cherubinka – Henryka Lubomirskiego, stojącego z łukiem i kołczanem ze strzałami. Wnętrze to od XVIII w. nieco się zmieniło, bo w miejscu, gdzie obecnie znajduje się okno, pierwotnie był kominek z lustrem w którym odbijało się tak zwane „odwrocie” Henryka. Jednak Elżbieta Potocka pod koniec XIX wieku zrezygnowała z tego pomysłu i w miejsce lustra poleciła wstawić okno przedzielając tym samym haftowaną na jedwabiu makatę chińską przedstawiającą ptaki Feng, czyli rodzaj chińskich feniksów, często nazywanych również smokami.

Tkanina przez prawie 200 lat nie była niczym zabezpieczona, tracąc tym samym swój pierwotny kolor. Z uwagi na jej ogromną wartość w czasie trwania remontu poddana została renowacji i zastąpiona repliką. Oryginał będzie eksponowany w gablocie w specjalnie przygotowanym na ten cel wnętrzu. – Ta tkanina na pewno jest czymś niezwykłym – mówi z przekonaniem dyrektor Wojtowicz. - Z pewnością jest jedyną w Europie, a być może nawet jedną z nielicznych na całym świecie – dodaje. Zachowały się na niej chińskie znaki hafciarek, które rozszyfrowano oraz fragmenty pawich piór, które whaftowane w ogony cesarskich ptaków Feng w czasie powiewu wiatru wpływającego do pomieszczenia przez otwarte okno sprawiały wrażenie, jakby feniksy z makaty zaczynały się poruszać.

Interesujące odkrycia



W pokoju werandowym znajdującym się tuż obok Salonu Kolumnowego podczas konserwacji i renowacji zbiorów dokonano niesamowitych odkryć, o których wcześniej nikt nie miał pojęcia.

- Ujawniły nam się polichromie bardzo podobne do tych z Galerii Rzeźb. Pewne jest, że w zamku jest ich znacznie więcej, nie wiemy jednak, w jakim stopniu się zachowały – opowiada menadżer projektu. - Po odkryciu musieliśmy podjąć działania, bo jeżeli jest nikły procent zachowania polichromii, lub nie jest ona nadzwyczajna to lepiej jej nie odkrywać. Zatracilibyśmy wtedy spójność czasową tego „domu”, a naszym celem jest pokazanie tej rezydencji takiej, jaka była za czasów ostatnich właścicieli – dopowiada dyrektor.

Polichromia Vincenzo Brenny z pokoju na II piętrze została zachowana i znajduje się za ukrytą ścianką, gdzie tylko nieliczni będą mogli ją podziwiać.

Na chwilę wchodzimy do Gabinetu w Wieży. Wnętrze to dopiero po ostatniej konserwacji (2016 r.), dzięki żmudnym zabiegom konserwatorskim oraz wykonaniu kopii większej części znajdujących się tam kolekcji i grafik odzyskało dawną świetność.



Tajemnice zamkowego poddasza

Po schodach wspinamy się na drugie piętro. Korytarze są znacznie węższe, a sufit niższy. Drugie piętro łańcuckiej rezydencji miało bardziej „domowy” charakter niż pierwsze, gdzie znajdowały się najwytworniejsze pokoje reprezentacyjne. Na tym piętrze urządzono pokoje dla dzieci, właścicieli i służby. Pełno w nich drobnych przedmiotów, pięknych mebli i wzorzystych tapet najlepszych francuskich i angielskich firm. Mijamy sypialnię czerwoną, łazienkę, przechodzimy przez dużą sypialnię państwa młodszych, gdzie przeprowadzono pełną renowację.


Wąskim wejściem wchodzimy do Salonu Pompejańskiego, położonego w narożniku skrzydeł zachodniego i północnego zamku. Na początku XIX w. nosił on nazwę: Gabinet Arabesko malowany Nro5. Zawdzięczał ją dekoracji malarskiej w typie pompejańskim autorstwa Vincenza Brenny.


Pokonujemy 7 kolejnych schodków i znajdujemy się w eleganckim pokoju kąpielowym, a w nim wanna z ornamentem o pięknych zdobieniach. Po prawej stronie ceramiczne dzbany, miedniczki i nocniki. Stamtąd tajemnym, bardzo wąskim przejściem wchodzimy do letniego obserwatorium astronomicznego. Być może tutaj Jan Śniadecki miał swoją letnią pracownię. Niewykluczone, że właśnie w tym miejscu opracował on dwa kalendarze na lata 1777 i 1778, wydane pt. „Prognostyk astrologiczny”.

Potoccy byli innowacyjni. Lubili nowoczesne rozwiązania. Dlatego jako jedni z pierwszych w Polsce zamontowali pokoje kąpielowe i ubikacje z pełną kanalizacją.

Zamek w Łańcucie wciąż skrywa mnóstwo sekretów. Pod tapetami z przełomu XIX i XX w. odnaleziono XVIII w. malowidła Vincenza Brenny. Pod współczesnymi olejnymi przemalowaniami, na ścianach wielu korytarzyków tkwiły ukryte XIX w. polichromie patronowe. Podczas remontu dachu i stropów odkryto z kolei zabytkowe, z XVII wieku polichromowane belki stropów, użyte wtórnie podczas przebudowy zamku po pożarze. To tylko część z dawnych zdobień, które ujrzały światło dzienne, wcześniej pozostając w ukryciu.


 
 
 

Comments


bottom of page